
Czeska część Beskidu Morawsko-Śląskiego stała się niedawno areną dramatycznych wydarzeń, które mogły zakończyć się tragicznie. Polski rowerzysta, podróżujący samotnie po górskich szlakach, stracił orientację w terenie po zmroku, gdy jego rower elektryczny odmówił posłuszeństwa. Z pomocą przyszła technologia, determinacja bliskich oraz sprawna współpraca ratowników z obu stron granicy.
Do zdarzenia doszło, gdy mężczyzna – który wcześniej podróżował w towarzystwie kolegi – pozostał sam w górach. Kolega zjechał wcześniej do hotelu, a samotna kontynuacja trasy zakończyła się problemami: wyczerpana bateria w e-rowerze i zapadający zmrok szybko postawiły rowerzystę w trudnym położeniu. Pozbawiony latarki i z niemal rozładowanym telefonem, nie potrafił samodzielnie wrócić na bezpieczne tereny.
W pewnym momencie kontakt z ratownikami Grupy Beskidzkiej GOPR, z którymi mężczyzna próbował się połączyć, został przerwany. Sytuację uratowała partnerka rowerzysty – wykorzystując aplikację w smartfonie, odczytała jego ostatnią znaną lokalizację. Dzięki uzyskanym danym ustalono, że przebywał najprawdopodobniej na czerwonym szlaku w okolicach Małego Połomu – po czeskiej stronie gór.
Polscy ratownicy GOPR pozostawali w stałym kontakcie z czeskimi służbami ratunkowymi i natychmiast przekazali im uzyskane informacje. Po godzinie 24:00, dzięki sprawnie przeprowadzonej akcji, czescy ratownicy odnaleźli wyczerpanego mężczyznę. Rowerzysta wykazał się rozwagą – zgodnie z zaleceniami pozostał w jednym miejscu i cierpliwie czekał na pomoc.
Cała sytuacja, choć zakończyła się szczęśliwie, jest istotnym przypomnieniem dla wszystkich miłośników górskich wypraw – również tych letnich i z pozoru niewymagających. Odpowiednie przygotowanie, w tym sprawny telefon, latarka, zapas energii w urządzeniach oraz świadomość własnych możliwości, mogą decydować o życiu i zdrowiu w przypadku nagłego zagrożenia.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie