
Polski himalaista Piotr Krzyżowski ponownie zapisał się na kartach historii alpinizmu. 1 października stanął na wierzchołku Dhaulagiri (8167 m n.p.m.), siódmej pod względem wysokości góry świata. Dokonał tego w stylu, który od lat budzi podziw: samotnie, bez wsparcia szerpów i bez używania dodatkowego tlenu.
To już dziesiąty ośmiotysięcznik w jego dorobku – imponująca lista, którą konsekwentnie poszerza od 2021 roku. Na przestrzeni zaledwie kilku sezonów zdobył m.in. Gaszerbrum II, Broad Peak, K2, Nanga Parbat, Lhotse oraz Mount Everest (wejście w jednym ciągu z Lhotse). W ostatnich miesiącach dodał także Makalu i Manaslu, by teraz dołożyć do niej Dhaulagiri.
Do ukończenia projektu Korony Himalajów i Karakorum, czyli wszystkich 14 ośmiotysięczników, Krzyżowskiemu brakuje już tylko czterech szczytów: Kanczendzongi, Cho Oyu, Annapurny I i Shishapangmy. Wiosną tego roku próbował zmierzyć się z Annapurną, lecz z powodu ekstremalnych warunków pogodowych musiał wycofać się z wysokości 6700 metrów.
Jedno jednak wydaje się pewne – przy determinacji i tempie, jakie prezentuje, pytanie nie brzmi już czy, ale kiedy Piotr Krzyżowski dokończy swoje niezwykłe dzieło.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie