
W gminie Milówka, położonej na południu Polski w regionie Żywiecczyzny, radni jednogłośnie sprzeciwili się planowanej podwyżce opłat za odbiór odpadów komunalnych. Mimo nacisków ze strony urzędników, żaden z członków rady nie opowiedział się za wzrostem stawek. Decyzja ta może stanowić istotny precedens w debacie o rosnących kosztach usług publicznych.
Od stycznia 2025 roku mieszkańcy gminy płacą już rekordową w regionie stawkę 53 zł miesięcznie za odbiór śmieci segregowanych. Tymczasem osoby posiadające przydomowe kompostowniki nadal korzystają z preferencyjnej opłaty w wysokości 33 zł. Według danych Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej, to właśnie ta grupa stanowi większość płatników w Milówce.
Jak zaznacza kierownik zakładu Rafał Kąkol, już podczas ustalania tegorocznych taryf jesienią 2024 roku, ostrzegał on, że w pierwszej połowie 2025 roku może pojawić się konieczność kolejnej korekty stawek. Prognozy te szybko się potwierdziły. Koszty systemu gospodarki odpadami w gminie przekroczyły oczekiwania, wymuszając dopłatę z budżetu w wysokości 350 tys. zł.
– Mimo prób szukania oszczędności nie jesteśmy w stanie zbilansować systemu. Złożyliśmy więc wniosek o podniesienie opłaty z 33 zł do 38 zł od 1 maja – tłumaczył Kąkol podczas sesji Rady Gminy 28 marca. Jak dodał, podwyżka nie obejmowałaby osób płacących obecnie 53 zł, ponieważ ich liczba jest stosunkowo niewielka.
Sekretarz gminy, Krzysztof Białożyt, zaznaczył, że propozycja została zatwierdzona przez wójta (nieobecnego podczas sesji) i poprzedzona analizą finansową. – Gdyby stawkę podnieść jedynie do 36 zł, gmina musiałaby dopłacić jeszcze 200 tys. zł. Przy 38 zł system byłby niemal samofinansujący – argumentował.
Mimo to, propozycja nie znalazła uznania wśród radnych. Dziewięciu z nich zagłosowało przeciw, a sześciu wstrzymało się od głosu. Nikt nie poparł podwyżki. Wśród głosujących przeciw znaleźli się m.in. przewodniczący rady Dariusz Kocierz, wiceprzewodniczący Józef Bandoła oraz radni Maria Duraj, Marek Maciejowski i Maria Talik.
Decyzja oznacza, że stawka 33 zł zostaje na razie utrzymana. Co więcej, odrzucenie propozycji przez radę może zmusić lokalne władze do szukania alternatywnych źródeł finansowania systemu gospodarki odpadami – lub do ponownego podjęcia tematu w nadchodzących miesiącach.
Choć mieszkańcy mogą cieszyć się z chwilowej ulgi, pytania o przyszłość stabilności finansowej systemu i konieczność przyszłych cięć lub dopłat z budżetu pozostają bez odpowiedzi. Decyzja rady, choć stanowcza, może okazać się jedynie tymczasowym remedium na narastający problem.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie