
Nie było ognia.
Nie było wody zalewającej biuro.
Nie było widowiskowej katastrofy.
Była cisza. Cisza komputerów, które przestały działać, i ploterów, które nie ruszyły. Trzy dni bez prądu – dla niewielkiej pracowni graficznej to cała epoka. Klienci czekali, terminy wisiały na włosku, a właścicielka – znana z tego, że nie lubi ryzykować – musiała zmierzyć się z paraliżem codziennej pracy.
Kilka miesięcy wcześniej podjęła jednak decyzję, która okazała się kluczowa. Zainwestowała w polisę obejmującą przerwę w działalności. Nie tylko sprzęt czy biuro były chronione, lecz także sama ciągłość pracy. Gdy przyszedł kryzys, wypłata ubezpieczeniowa pokryła straty, a właścicielka mogła bez wahania uspokoić klientów: „wszystko mamy pod kontrolą”.
Wnioski są proste. Firmy nie zawsze padają ofiarą dramatycznych katastrof. Czasem wystarczy jeden nagły brak dostępu do podstawowych narzędzi – prądu, internetu czy systemów – by biznes zatrzymał się w miejscu. Pytanie, które warto sobie zadać, brzmi więc: czy moja firma poradzi sobie z taką pauzą?
Bo nie zawsze chodzi o to, co widać. Czasem najważniejsze jest to, co pozwala działać bez zakłóceń.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie