
Kontrowersyjna grafika zapowiadająca wiec przeciwko imigracji w Żywcu wywołuje burzę w sieci
W mediach społecznościowych zawrzało po tym, jak lokalna struktura partii Nowa Nadzieja z Żywca opublikowała grafikę promującą planowany na 19 lipca wiec przeciwko imigracji. Wydarzenie ma odbyć się pod pomnikiem Grunwaldzkim.
Sama inicjatywa protestu nie budzi sensacji , jednak to nie wiec, a jego forma promocji spotkała się z falą krytyki – także ze strony sympatyków ugrupowania. Grafika, wygenerowana przy użyciu sztucznej inteligencji, przedstawia osoby o ciemniejszym kolorze skóry i w tradycyjnych strojach muzułmańskich, których twarze wykrzywione są w grymasach agresji. Widoczny jest płonący samochód i obiekt przypominający koktajl Mołotowa. Przekaz jest jasny: imigranci jako zagrożenie.
Choć obawy części społeczeństwa związane z niekontrolowaną migracją nie są zjawiskiem odosobnionym w Europie, sposób przedstawienia problemu przez lokalne struktury Nowej Nadziei budzi pytania o granice odpowiedzialności w debacie publicznej.
„To nie jest grafika, która zaprasza do rozmowy. To obraz, który wzmacnia lęki i buduje mur nienawiści wobec ludzi o innym pochodzeniu” – komentuje jeden z mieszkańców miasta. Co istotne, nawet część wyborców Nowej Nadziei wyraziła swoje niezadowolenie z takiego sposobu prowadzenia przekazu.
Problem ten nie jest nowy – stygmatyzacja, bazująca na uproszczonych i często fałszywych obrazach, towarzyszy społeczeństwom od dekad. Również Polacy doświadczają tego typu krzywdzących stereotypów za granicą – choćby jako „naród złodziei” czy „Polki lekkich obyczajów”. Jak zauważają komentatorzy, wielu z nas potrafi stanowczo się temu przeciwstawić. Tym bardziej warto zastanowić się, czy nie powielamy podobnych mechanizmów wobec innych grup narodowościowych.
Obawy o bezpieczeństwo obywateli w kontekście migracji są realne i nie powinny być bagatelizowane. Warto jednak rozróżnić rzeczową debatę od przedstawiania całych grup jako z definicji niebezpiecznych. Przestępczość – w tym również przestępstwa na tle seksualnym – istniała w Polsce na długo przed pojawieniem się większych grup imigrantów. Ich sprawcami byli także obywatele polscy.
Trudno nie odnieść wrażenia, że niektóre przekazy medialne i polityczne próbują dziś zrzucać całą odpowiedzialność za przestępstwa na osoby z zewnątrz – jakby jedynie Polacy mieli swoisty „immunitet” moralny. To podejście może okazać się nie tylko nieskuteczne, ale i szkodliwe społecznie.
Bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa powinny być wartościami uniwersalnymi – niezależnie od pochodzenia. Nie chodzi o ignorowanie zagrożeń, lecz o to, by mówić o nich uczciwie, bez generalizacji, które prowadzą do napięć i podziałów.
W ostatnich tygodniach pojawiły się zarzuty, że Niemcy „przerzucają” migrantów do Polski. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji stanowczo temu zaprzecza, wyjaśniając, że przekazy cudzoziemców odbywają się zgodnie z ustalonymi procedurami i mają ograniczony zakres.
Migranci trafiają z Niemiec do Polski głównie na podstawie dwóch mechanizmów: rozporządzenia Dublin III oraz procedury readmisji.
W ramach pierwszego, Niemcy odsyłają osoby, które wcześniej złożyły wniosek o azyl w Polsce, ale opuściły kraj przed jego rozpatrzeniem. Po weryfikacji danych w europejskiej bazie odcisków palców (EURODAC), Berlin występuje z formalnym wnioskiem o ich przejęcie. Polska musi wyrazić zgodę, a przekazanie musi nastąpić w ciągu sześciu miesięcy.
Druga procedura – readmisja – dotyczy cudzoziemców, którzy nielegalnie przekroczyli granicę niemiecką, uprzednio przebywając w Polsce. Może być prowadzona w trybie uproszczonym (do 48 godzin) lub pełnym.
MSWiA podkreśla, że przypadki te nie mają charakteru masowego. Doniesienia o „przerzucaniu” migrantów często mylą te formalne przekazania z odmowami wjazdu na granicy. Obie sytuacje bywają wykorzystywane w retoryce politycznej, szczególnie w kontekście kampanii wyborczych, jako element antyimigracyjnej narracji.
Według resortu spraw wewnętrznych, każdy przypadek jest indywidualnie analizowany i odbywa się zgodnie z obowiązującym prawem. Nie ma mowy o niekontrolowanym działaniu Niemiec czy braku reakcji polskich władz.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie