
Boże Narodzenie i drugi dzień świąt, czyli św. Szczepana, były na Żywiecczyźnie czasem wyjątkowej obrzędowości, głęboko zakorzenionej w tradycji i wierzeniach ludowych. Dni te, obchodzone uroczyście i zgodnie z lokalnymi zwyczajami, odzwierciedlały zarówno religijną duchowość, jak i magiczne myślenie związane z codziennym życiem w góralskich domach.
Boże Narodzenie – dzień spokoju i refleksji (25 grudnia)
Pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia na Żywiecczyźnie był czasem spędzanym wyłącznie w gronie rodzinnym. W domach panował wyjątkowy spokój, a surowe normy obyczajowe wykluczały wykonywanie jakiejkolwiek pracy. Zakazy obejmowały nawet tak codzienne czynności jak zamiatanie, obieranie ziemniaków, czy ścielenie łóżek. Niedopuszczalne było także odwiedzanie sąsiadów czy przyjmowanie gości – wszystko to miało podkreślić świąteczny charakter dnia.
Jedzenie spożywano w prostocie, odgrzewając potrawy przygotowane przed świętami. Wierzono, że tego dnia dusze zmarłych powracają do rodzinnych domów, dlatego należało postępować z rozwagą, aby nie urazić niewidzialnych istot i nie sprowadzić na siebie ich gniewu.
Niektóre obyczaje nosiły znamiona prastarej magii. Po powrocie z porannej mszy gospodarz spieszył do domu, aby wymieszać zboże w skrzyni – wierzył, że dzięki temu zboże na polach szybciej dojrzeje. W szopie gałązką jedliny kropiono bydło, a w domu – kąty i domowników, co miało zapewnić zdrowie i dobrobyt. Praktykowano też wróżby urodzajowe z węgielków wyciąganych z paleniska.
Święty Szczepan – czas kolędowania i wspólnej radości (26 grudnia)
Drugi dzień świąt Bożego Narodzenia na Żywiecczyźnie przynosił ożywienie po spokojnym Bożym Narodzeniu. Dzień św. WSzczepana upływał w atmosferze radości i sąsiedzkich odwiedzin. Był to czas składania życzeń, kolędowania oraz różnorodnych zabaw. Tradycyjne i wciąż żywe są również świąteczne powinszowania:
Na scyńści! Na zdrowi!Na tyn Nowy Rok!
Żebyście byli zdrowi, weseli, jako w niebie janieli cały rok!
Żebyście mieli wszyjskiego dości – jak na połaźnicy uości!
Żeby się wom darzyło, rodziło, kopiło – dyślem do stodoły uobróciło!
Żebyście mieli pełne kumory, pełne pudła – żeby wom gospodyni u piecanie schudła!
Żeby się wom darzyło żyto – jak koryto, psenica – jak renkawica,
ziomnioki jak buroki, buroki – jak przetaki!
Uowiesek wąsaty – coby był gospodorz bogaty!
Wołków, jak w płocie kołków, uowiecek, jak w lesie mrowiecek!
Świnie – jak skrzynie, cielicki – jak jedlicki, konie – jak gronie!
Coby biołe grzywy mioły, coby trzema pługami uorały!
Jak nie trzema – to dwoma, jak nie dwoma – to jednem, ale godnem!
Tak wom Boze dej!
Szczególnie oryginalnym zwyczajem było wjeżdżanie kolędnika na koniu przystrojonym jedliną i wstążkami. Kolędnik, ubrany odświętnie, wygłaszał życzenia – jeśli nie wpuszczano go do domu, winszował przed progiem. Dawniej na Żywiecczyźnie popularne było także „śpiywanie poza okna”. W tym zwyczaju uczestniczyli zarówno dorośli, jak i dzieci – całe rodziny lub grupy sąsiedzkie, często z muzyką graną na heligonce.
Wieczorem młodzież zbierała się w karczmach. Kawalerowie wybierali wójta parobków – lidera, który przez cały rok rozstrzygał spory i pełnił rolę mediatora w ich gronie. Ten zwyczaj, niegdyś powszechny, zaczął zanikać już w okresie międzywojennym.
Dziedzictwo przeszłości
Świąteczne obrzędy Bożego Narodzenia i św. Szczepana na Żywiecczyźnie pokazują, jak głęboko religijność splatała się z codziennym życiem, pełnym przesądów i symboli. Dziś wiele z tych zwyczajów uległo zapomnieniu, ale wciąż stanowią one świadectwo bogatego dziedzictwa kulturowego regionu, którego świąteczna atmosfera była pełna magii, rodzinnego ciepła i wspólnoty.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie