
Żywiec, amfiteatr, sobotni wieczór – cisza nie miała tu żadnych szans. Z głośników popłynęły ciężkie riffy a scena eksplodowała energią. Wszystko za sprawą pięciu młodych wilków z zespołu Metr Pod Ziemią, którzy udowodnili, że rock jest wiecznie żywy i co ważniejsze, że jego przyszłość właśnie dorasta w Łodygowicach.
Od pierwszego uderzenia perkusji było jasne, że to nie przypadkowi chłopcy z garażu. Ich brzmienie – mocne, precyzyjne, dojrzałe – nie ustępowało wielu bardziej znanym nazwom ze sceny alternatywnej i metalowej. Bas pulsował jak żyła pod napięciem, wokal wbijał się w czaszkę z chirurgiczną precyzją, a gitary... te gitary mogłyby roztopić asfalt. Metr Pod Ziemią zagrał jakby od tego koncertu zależało ich życie – i właśnie tak gra się rocka, kiedy masz coś do powiedzenia.
Metr Pod Ziemią to nie tylko świeża krew. To nadciągająca fala. I lepiej, żeby polska scena była na nią gotowa.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie